czwartek, 1 kwietnia 2010

Czekoladowe brownies z orzechami i zurawina




Zima z pewnoscia jest pora roku, ktora zaskakuje najbardziej. Trzy dni temu mielismy pelnie wiosny. Deszczowa pelnie wiosny ;) Dwa dni temu wieczorem, z zupelnego zaskoczenia zaczelo sypac sniegiem. W ciagu poltorej godziny nasypalo go tyle, ze mozna by zorganizowac kulig.

Z samego rana przekonalam sie, ze jestem zupelnie zalezna od dobr natury. Do tej pory pytana o nalogi odpowiadalam- mam tylko drobne. Lubie wypic kawe w poludnie, posiedziec w internecie, przeczytac ciekawy magazyn, ksiazke, napisac wiadomosc do znajomych z gadu gadu. Ale to bardziej przyjemnosci niz nalogi. Przyjemnosci, ktore czlowiek musi sobie robic ale moze sobie ich odmowic :)
A tu prosze. Atak zimy sprawil, ze przez ok 6 godzin (moze dluzej) nie bylo w okolicy pradu. Mogly sie o tym przekonac tylko ranne ptaszki. Ci, ktorzy pobudke zrobili sobie po 9, trwali w nieswiadomosci :) Ja naleze do osob spiacych do 7 z minutami. Po przebudzeniu i porannej toalecie moje kroki kieruja sie w strone kuchni i czajnika. A ze czajnik elektryczny- nie sposob z niego skorzystac gdy brak pradu. Niestety kuchenka tez elektryczna wiec wody na herbate czy kawe nie mozna zagotowac. Nie mozna tez wlaczyc ogrzewania. Mimo, ze mamy olejowe- wlacznik jest na prad :/ Przekonalam sie jak przywyklismy do rzeczy tak nie zauwazalnych. Oczywiscie nasuwaja mi sie wnioski na przyszlosc- w moim wlasnym domu bede miec kuchenke na gaz i w zapasie zwykly czajnik ;) Dobrze, za taki stan rzeczy trwal tylko do 9:20. Milo rozgrzac sie przed praca kubkiem goracego napoju, informacjami ze swiata czy napisac smsa do siostry. A niestety brak pradu pozbawil i informacji telewizyjnych, i podlaczenia do sieci telefonicznej, i oczywiscie podlaczenia do sieci internetowej. Wydaje sie, ze swiat cofnal sie o kilkaset lat wstecz.
Ale i takie sytuacje sa konieczne. Dzieki nim mozemy docenic nasze poranne i codzienne male przyjemnosci :)

Do moich slabosci- wcale nie nalogow, moge tez z pewnoscia zaliczyc czekolade. Datego tez, gdy zobaczylam u Meety to brawnies- wiedzialam, ze niedlugo swoja wersje poloze na kuchennym stole. Zamienilam jedyne pistacje na orzeszki z czerwona skorka. I delikatnie zmienilam proces przenoszenia ciasta na blache. Meeta wylala na blache polowe masy, posypala pistacjami i pokryla reszta ciasta. Ja zmieszalam orzechy z pozostalymi skladnikami. Jedyny blad jaki zrobilam to to, ze nie zmielilam tych orzechow. Oczywiscie z calymi orzechami wyglada super, niestety w takiej postaci, orzechy sa dla mnie nie jadalne. Na szczescie moj Polowek uwielbia orzechy i brownies znika w szalonym tempie :)


Skladniki;
300 g gorzkiej czekolady
200 g masla, pokrojonego w kostke
250 g cukru muscovado
200 g maki
4 jaja
4 lyzi mleka
1/2 lyeczki mielonego kardamonu
80 g suszonej zurawiny
120 g orzechow z czerwona skorka


Wykonanie;
Piekarnik rozgrzac do 160 C. Natluscic maslem forme o wymiarach 20 x 20 cm.
Garnek postawic na malym ogniu i umiescic w nim czekolade, maslo, cukier i mleko, mieszajac ciagle do rozpuszczenia. Schlodzic. Wbic do masy jaja, po kazdym kolejno mieszajac. Nastepnie wmieszac make, kardamon, orzechy i zurawiny. Wylac mase do formy i wygladzic powierzchnie. Wstawic do piekarnika na ok 25- 30 min. Jeszcze cieple ciasto pokroic w kwadraty. Mozna posypac cukrem pudrem.

3 komentarze:

  1. czekolada to taka bardzo słodka słabośc.. i pyszna
    cudne ciacho!

    OdpowiedzUsuń
  2. Eve, ja na kawę jak najbardziej zapraszam! Szczególnie do mojego ukochanego Krakowa! :)

    OdpowiedzUsuń