poniedziałek, 24 maja 2010

Buleczki figowe


Bardzo lubie sie pakowac. Nie spisuje nigdy na kartce co koniecznie zabrac, co ewentualnie, co dokupic na miejscu. Przed kazda podroza prasuje wszysto co do uprasowania, ukladam w szafach a potem wybieram to co niezbedne. Tym razem pakuje wszystko. Biore do reki i oceniam czy sie przyda czy nie. Czy warto brac czy moze bardziej oplaca sie kupic nowe, na miejscu. Zimowe rzeczy juz leza pomiedzy rowerkiem mojej corki i kocem piknikowym. Spakowane sa zabawki corki. Jeszcze tylko ksiazeczki, stolik z krzeselkiem i kilka drobiazgow. Im wiecej pakuje, tym mniej zostawiam i wyrzucam. 5 kilo wiecej to w tym przypadku zaden wydatek. Stosy kartonow i toreb pietrza sie a ja sobie mysle, ze to caly nasz tutejszy dobytek:) Mam nadzieje, ze dotrze do Polski nieuszkodzony bo z uwielbieniem traktuje wszystkie moje rzeczy.

Babczeki, ktore upieklam sa niesamowite. Prawde powiedziawszy, sama babeczka jest tylko oprawa dla suszonych daktyli. Przygotowalam wiecej ciasta, gdyz z podanych w magazynie ["Irresistible" spring 2010] proporcji uzyskano 4 babeczki. 4 pyszne babeczki to stanowczo za malo! I ciesze sie ze tak poczynilam gdyz sa wspaniale.
Podaje moje proporcje (na 10 babeczek). Przepis zaleca uzycie skladnikow o obnizonej zawartosci tluszczu, ktorych nie uzylam.


Skladniki;
150 g masla
75 g jasnobrazowego cukru
5 jaj
150 g maki ze srodkiem spulchniajacym
1 1/2 lyzeczki przyprawy mixed spice (lub przyprawy do piernika)
250 g suszonych fig, posiekanych

Wykonanie;
Piekarnik rozgrzac do 160C. Foremke muffinkowa wysmarowac tluszczem lub wylozyc papilotkami. W duzej misce utrzec maslo z cukrem i nastepnie, stopniowo dodawac jaja. Wmieszac make, przyprawe i polowe fig. Mase rozdzielic do foremek, wierzch wypelnic pozostalymi owocami. Piec ok 25 min.

4 komentarze:

  1. o ile pakowanie nie sprawia mi większych trudności (robię to zawsze na ostatnią chwilę zresztą) tak rozpakowywanie.. coś okropnego. czasem plecak potrafi leżec kilka dni, żebym wreszcie się do niego dobrała. to takie nużące zajęcie.

    pewnie dziwna jest ta myśl,że to już jedne z ostatnich tamtejszych upieczonych przez Ciebie bułeczek. ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Asiejo, ja mam podobnie. Nie lubie rozpakowywania. Musze miec jeden wolny dzien eby rozpakowac walizki. A zwykle sa to trzy walizki i trzy bagaze podreczne wiec odciagam ile moge :)

    Masz racje. Dziwnie sie piecze. Zwlaszcza ze przyborow coraz mniej :D
    Oprozniam zapasy i zastanawiam sie co upiec na koniec :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Ewo, mam nadzieję, że tym razem jednak rozpakowywanie będzie przyjemniejsze... Gdy tak piszesz o tych kartonach - to zastanawiam się, czy chciałabym przez to wszystko przechodzić i wychodzi mi, że chyba nie... To jednak ciężka praca. ;-)
    W każdym razie, trzymam kciuki za szczęśliwy powrót i za to, by wszystkie, absolutnie wszystkie rzeczy dotarły w nienaruszonym stanie. :*
    Ps. Podziwiam, że w tej sytuacji masz jeszcze ochotę na przebywanie w kuchni. :) Tym bardziej, że zapewne większość utensylii masz zapakowane.
    Pozdrowienia! :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Malgosiu, rozpakowywacbedziemy sie powoli. Czesc rzeczy bedzie lezakowac w garazu. Przeprowadzamy sie z domu do mieszkania i nie na wszystko bedzie miejsce.
    A ze jeszcze pieke i gotuje? Mam zamiar robic to do konca. To sie nazywa pasja :D

    OdpowiedzUsuń