sobota, 14 maja 2011
Tradycyjna szarlotka domowa
Kilka lat temu, będąc w Donegal, hrabstwie umiejscowionym w Północnej Irlandii, zakupiliśmy kafetierę Bodum. Niestety musiałam się jej pozbyć gdy na lotnisku okazało się, że mam dość spory nadbagaż i nie mogę zabrać aż tylu rzeczy. Pamiętam, że pośpiechu decydowałam, co warto zabrać a co jednak zostawić. Wśród przedmiotów które niestety zostawiłam tego dnia na lotnisku znajdowała się właśnie kafetiera. Oczywiście nadbagaż pozostał, ubyło zaledwie pare kilo, i mam do siebie żal, że pozbyłam się tego przydasia.
Podobną kafetierę mamy w domu. Innej marki, sprawuje się całkiem dobrze ale mimo wszystko- to nie tamta.
Podobno gdy zostawimy jakąś rzecz w innym miejscu- wrócimy do niego :) Mam nadzieję, że za kilka lat wybierzemy się do Irlandii, w celach turystcznych.
Jakiś czas temu, nie pamiętam już gdzie, przeczytałam o tym, że mleko można spieniać właśnie w kafetierce. Pomysł spodobał mi się. Nie zawsze mam czas i ochotę na kawę z ekspresu a uwielbiam delektować się kawą ze spienionym mlekiem. Dziś podjęłam próbę. Udało się! Mleko- rewelacja. Wystarczy kilka razy energicznie podnieść i opuścić drążek by uzyskać gęstą mleczną piankę.
A do kawy polecam szarlotkę. Tradycyjną domową z przepisu opublikowanym w Kwestii Smaku.
Przepis cytuję za autorką.
Pochwalę się też najnowszym nabytkiem książkowym. W second handzie kupiłam książkę "Cook: Seasonal Recipes for Hungry People" Thomasiny Miers. Patrząć na cenę nowej książki, którą można kupić w amazonie zrobiłam nie zły interes- nabyłam ją za 5 złotych. Lektura zapowiada się ciekawie.
Miłego weekendu :)
Składniki:
Ciasto:
• 3 szklanki mąki
• 1 łyżeczka proszku do pieczenia
• 1 szklanka drobnego cukru
• 1 cukier waniliowy
• 250 g zimnego masła roślinnego (może być masło lub margaryna)
• 4 jajka
Jabłka:
• 2 kg jabłek (najlepiej szara reneta albo antonówka)
• około 12 łyżeczek cukru
• 1 cukier waniliowy
• 5 -10 dag rodzynek
• 1 łyżeczka cynamonu
Wykonanie:
Jabłka obrać, pokroić na niewielkie kawałki i razem z cukrem oraz cukrem waniliowym lekko podsmażyć, tak aby się nie rozpadły. Dodać rodzynki i cynamon.
Przesiać mąkę razem z proszkiem do pieczenia bezpośrednio na stolnicę, dodać 3/4 szklanki cukru, cukier waniliowy oraz masło. Całość posiekać nożem. Dodać 3 żółtka i 1 całe jajko. Zagnieść szybko ciasto i podzielić na 2 części. Zawinąć w folię i włożyć do lodówki na godzinę.
Jedną część ciasta rozwałkować bezpośrednio na papierze do pieczenia i razem przełożyć do prostokątnej formy. Wstawić do lodówki. Białka z 3 jaj ubić na pianę, następnie stopniowo dodawać resztę (1/4 szklanki) cukru, ciągle ubijając, aż piana będzie sztywna i błyszcząca.
Piekarnik nagrzać do 175 stopni. Formę z ciastem wyjąć z lodówki, wyłożyć jabłka. Przykryć ubitą pianą z białek. Na wierzch położyć drugą część rozwałkowanego ciasta.
Wstawić do nagrzanego piekarnika i piec przez 1 godzinę (gdyby w trakcie pieczenia wierzch za bardzo się zrumienił, położyć kawałek folii aluminiowej). Po upieczeniu posypać cukrem pudrem.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Daaawno już nie jadłam! A lubię bardzo:)
OdpowiedzUsuńwygląda rewelacyjnie! podoba mi się wierzch tej szarlotki :)
OdpowiedzUsuńSzarlotka zawsze i wszędzie. Mnie się nigdy nie nudzi. :)
OdpowiedzUsuńEwo, ja się domyślam tylko jakie Ty dylematy mieć musiałaś na lotnisku w chwili wyboru czego się pozbyć. Niby wszystko jest do (od)kupienia, ale jednak tak łatwo przywiązujemy się do pewnych ulubionych przedmiotów. Choćby to był głupi kubek. Już w żadnym innym kawa nie smakuje tak jak w tym jedynym.
Oj Małgosiu, wiele rzeczy świadomie zostawiłam, rozdałam. Są rzeczy, których przewozić nie warto. Moich ulubionych przydasiów, codziennych umilaczy i książek nie zostawiłam. I nie sądziłam, że tego zaparzacza do kawy będe tak żałować :)
OdpowiedzUsuńOdkupię taki sam.
Ale pyszności! Kocham szarlotkę:))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło:)